Łączna liczba wyświetleń

środa, 12 kwietnia 2017

Coś z niczego

Wcześniej pisałam o moich renowacjach, dlatego dzisiaj chcę Was zainspirować do działania, i pokazać, że można zrobić coś z niczego. No może nie do końca z niczego, tylko z czegoś już niepotrzebnego. 
Dziś na tapecie mała trampolina. Trochę zardzewiała, bez osłonki na sprężyny, i bez kilku nóżek. Ponieważ ja nic nie marnuję, postanowiłam ją jakoś przerobić. Zmieniłam jej  funkcję. Teraz jest huśtawką, lub jak kto woli, bujanym namiotem.


 
Na początku zamysł był trochę inny, bo płótna miały się układać w trójkąt (jak wigwam). Później wymyśliłam, że wykorzystam gwintowane pręty, które wystają na belce konstrukcyjnej naszego domu. Pręty są dwa, więc obydwa chciałam zaangażować do mojego dzieła. W rezultacie wyszło nawet lepiej, bo przy takim rozwiązaniu jest więcej miejsca w środku. Poza tym huśtawka jest bardziej wytrzymała. Na wystające gwinty wkręciłam metalowe uchwyty, takie jak widać na zdjęciu poniżej. Na nich, za pomocą karabińczyków wieszam huśtawkę. Rozwiązanie jest o tyle dobre, że w każdej chwili mogę wszystko zdjąć.


Niestety pośpieszyłam się trochę z wycinaniem formy, i kiedy zmieniła mi się koncepcja, musiałam podoszywać trochę materiałów do tych tworzących trójkąt. Nie wygląda to może tak rewelacyjnie jakbym chciała, ale co tam, jakoś specjalnie mi to nie przeszkadza.


Żeby było ciekawiej i weselej, to postanowiłam zrobić okienko. Wszyłam kawałek sztywnego tiulu, ale z możliwością zasłaniania. Dzieciom bardzo się podoba mój pomysł, a to przecież najważniejsze.


Trampolina wisi na linkach, które przypalałam na końcach, bo się rozplatały. Zamiast wiązać supły, użyłam zacisków. Tak jest bezpieczniej, praktyczniej, no i estetyczniej.


Od środka w materiale zrobiłam tunele, przez które przeciągnęłam linki. Widać je tylko w górnej części.


Żeby było wygodnie siedzieć i żeby sprężyny nie upijały, to z małej dziecięcej kołderki wycięłam koło wielkości trampoliny. Na to, z małego polarowego kocyka coś ala narzutę. Od spodu wszyłam gumki, żeby naciągnąć całość na trampolinę.


Niestety nie miałam czasu wszyć suwaka, aby można było namiot zamknąć. W planach jednak jest. Może jak będzie płótno zdjęte do prania (bo jest taka możliwość), to wtedy się zmobilizuję.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz