Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 9 kwietnia 2017

Historia pewnego Ludwika

Dawno dawno temu, a może nie tak dawno, zobaczyłam pięknego Ludwika. Od razu poczułam motyle w brzuchu i wiedziałam, że coś z tego będzie.  Myślę, że to była miłość od pierwszego wejrzenia. Co prawda Ludwiczek miał złamaną nogę i sporo uszczerbków w swoim wyglądzie, ale co tam, przecież mądrzy ludzie mówią, że liczy się wnętrze. 
Żeby nie było - nie zaprosiłam go od razu do domu, musiał troszkę, ale to naprawdę troszkę poczekać (no może jakieś trzy dni). Gdy już dotarł do mnie, to zaczęłam się zastanawiać, co ja mam dalej z tym robić.

Niestety nie mam zdjęć jak wyglądał, gdy zagościł w moich progach. Mogę Wam tylko powiedzieć, że miał wybite szyby i połamane szprosy w górnej części. Na dłuższy czas trafił do mojej graciarni dumnie nazywanej ,, pracownią". Stał tam i nabierał mocy prawnej. Nie miałam na niego pomysłu, ani przeznaczenia. Gdy jednak okazało się, że nasza rodzinka się powiększy, postanowiłam zrobić z niego szafkę dla mojego maluszka. 
Zamiast szyb wstawiłam materiał, aby nie było widać rzeczy jakie mam w środku.  Ponieważ szprosy miały delikatne,  rzeźbienia nie potrafiłam dorobić takich samych, bądź podobnych dlatego zrezygnowałam z nich.  Myślę, że na urodzie bardzo nie stracił.
 

Jako wypełnienie drzwiczek użyłam gładkiego płótna i doszyłam haftowane kwiaty, które były wykorzystane przy jakimś lambrekinie. Żeby dużo nie inwestować, to materiały kupiłam oczywiście w ciucholandzie. ;)
 

W szufladach i drzwiczkach wymieniłam uchwyty, które pomalowałam farbą  do drewna  i metalu firmy Beckers.



Materiał w drzwiczkach przyczepiłam za pomocą takera. Aby nie było widać zszywek, okleiłam je taśmą atłasową. Rewelacyjnie sprawdził się zwykły klej biurowy typu Magic.


Wykorzystując jakieś resztki materiałów, uszyłam literki z imieniem nad łóżeczko. Do tego kokardki atłasowe jako wieszaczki i gotowe.


Wiem, że to mało męski mebelek, ale bez obaw, jak tylko Ignaś podrośnie wymyślę mu coś bardziej odpowiedniego. Ten dostaną siostry w spadku :-)




Ponieważ witrynka była w złym stanie zapłaciłam za nią TYLKO 70 zł. Do tego mała puszka farby akrylowej Beckers, około 35 zł. Lambrekin jakieś 3 zł. Koszt uchwytów i kluczyków też był niewielki. Za całość może wyszło jakieś 150 zł. Myślę, że to BARDZO przystępna cena jak na taki mebelek .
 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz