Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 28 listopada 2017

Toaletka

Gdy pracowałam nad toaletką, którą już pokazywałam i o której możecie przeczytać tutaj, już w kolejce czekała następna. Dopiero dziś zakończyłam pracę nad nią.


Do mnie przyjechała tylko część tego mebelka, którą właścicielka uratowała przed spaleniem. Niestety brakowało już szuflad i lustra. 



W sieci znalazłam zdjęcie, jak ta toaletka wyglądała w oryginale. Jest to mebel rumuński w stylu Ludwika XVI. 


Cechą charakterystyczną tego stylu są proste nóżki zwężające się ku dołowi. Zwykle są kanelowane, czyli zdobione wzdłużnymi żłobieniami. 



Regułą dla tego stylu, jest również zakończenie nóżki rozetką, wpisaną w kwadrat lub prostokąt.

 
Ponieważ właścicielka chciała, aby mebel wyglądał nieco skromniej, postanowiłyśmy pozbyć się wszystkich możliwych ozdobników. Przeżywałam to bardzo i biłam się z myślami, czy nie pozbawię toaletki jej uroku. W końcu zrobiłam tak jak mnie poproszono. Gdy zobaczyłam, że nie są to drewniane rzeźbienia, tylko zwykły tandetny plastik, kamień spadł mi z serca.  



Najpierw wszystko wyczyściłam.


Później wymyślałam konstrukcję do lustra. Od tyłu dokleiłam  drewniany półokrąg, który do tej pory nie znalazł  u mnie innego zastosowania. Ma służyć jako oparciem dla prostej i delikatnej ramy.



W międzyczasie  zamówiłam u stolarza nowe szuflady. Gdy je przywiozłam, nie mogłam wyjść z podziwu dla ich zapachu. Nie ma to jak mebel zrobiony z drewna, a nie z płyty meblowej.



Całość pomalowałam na biało, tak jak życzyła sobie właścicielka. Szuflady jednak wydały mi się za ciężkie, dlatego postanowiłam namalować na nich delikatny wzór.



Za pomocą taśmy malarskiej wyznaczyłam miejsce kresek.



Niewielki zabieg, a bardzo istotnie zmienił wygląd szuflad. Dzięki temu nabrały lekkości.



Środek szuflad też ozdobiłam. Szablonami namalowałam wzór w kolorze ciemnej szarości. 



Uchwyty pokryłam metaliczną farbą w kolorze srebrnym.



Krzesełko było zrobione wcześniej. Jego metamorfozę możecie zobaczyć tutaj .  

A tak prezentuję się całość. 







I jak Wam się podoba?




piątek, 24 listopada 2017

Stara otwierana pufa. Wyrzucić ? A może się przyda?


Dostałam zlecenie na odnowienie starych wysłużonych puf. Co niektórzy pewnie zastanawiali się po co? Przecież to już nie modne. A ja uparcie twierdzę, że lepsza masywna pufa, niż kartonowe pudełko. 

Tak wyglądają już po metamorfozie.


Gdy do mnie przyjechały, były obite czarnym skajem.





 Do tego miały popsute zawiasy.


Właścicielka chciała je rozjaśnić, więc do obicia użyłam skaju w kremowym kolorze. Postanowiłam nadać im trochę elegancji i do zdobienia wykorzystałam sznurek z chwostu od podpinania zasłon. Wieka pufy ozdobiłam nadrukiem wybitym w skórze. Przyznam się szczerze, że wycięłam je ze starego paska.




 I tu właśnie mam potwierdzenie na to, że nigdy nie wiadomo co się jeszcze może przydać :-)


Aby wieko nie opadało po otwarciu, dodałam łańcuszek podtrzymujący. Frędzel, dość że nadał klasy, to jeszcze ułatwia otwieranie. 



piątek, 17 listopada 2017

Szaro - biało czyli eleganckie krzesełko

Dzisiaj o uroczym krzesełku, jakie odnawiałam do toaletki.  Na obecną chwilę nie mogę pokazać kompletu, bo z toaletką jeszcze mam sporo zabawy. Krzesło już skończyłam, więc się pochwalę. 



Praca nad nim, to była czysta przyjemność. Wszystko poszło sprawnie i bez niemiłych niespodzianek.


Na górnej części oparcia brakowało kawałka zdobienia. Nie potrafię poradzić sobie z takimi ubytkami w sposób profesjonalny, (czyli dorobić brakującą część), więc musiałam to jakość ukryć. 


Wszystkie kanty przeszlifowałam, co złagodziło załamania. 


Takie krzesła zazwyczaj mają sprężyny, a siedzisko kształtowane jest tak, aby było nieco wypukłe. Tu akurat, zamiast sprężyn była sklejka. Sama forma gąbki, też pozostawiała wiele do życzenia. Wystawała poza drewnianą konstrukcję, niszcząc w ten sposób proporcje krzesła.


Myślę, że zmniejszenie jej, bardzo dobrze wpłynęło na całościowy wygląd krzesła. 


 Tak wyglądało rozbrojone. 


Tak czyszczone.



A tak pomalowane i z nową tapicerką.






Do zakrycia zszywek wykorzystałam taśmę ozdobną. 




I jak Wam się podoba?




Mam nadzieję, że Mikołaj w tym roku spełni moje życzenie i będę mogła robić zdjęcia w lepszej jakości :-) 

Pozdrawiam i dziękuję za odwiedzin. 

poniedziałek, 13 listopada 2017

Pan Żelazek, czyli historia poparzonego pacjenta

Pan Żelazek to piękny stolik kawowy, któremu niestety, ktoś wypalił  dziurę w politurze.  
Od razu mówię, że żaden ze mnie renowator, ale podjęłam się ratowania poparzonego pacjenta.


Pracę zaczęłam od ściągnięcia starej politury. Tym razem użyłam gotowych zmywaczy. Testowałam różne, ale najlepiej sprawdził się 3V3. Do tego małe, sprytne narzędzie zwane cykliną.



Po niej przyszła kolej na szlifowanie.



Ten człowieczek w gumowej masce, to nikt inny jak ja. Już teraz zmądrzałam i zaczęłam dbać o drogi oddechowe. Maska, w którą zaopatrzyłam się całkiem niedawno, sprawdza się rewelacyjnie.  

Co do stołu, to tak jak przypuszczałam, plama została. Przypalono włókna drewna, przez całą grubość forniru.



Następny etap to położenie politury szelakowej. Dużo wiadomości  o samym politurowanie możecie przeczytać tutaj
Ja w skrócie powiem tyle, że trzeba położyć kilkadziesiąt cieniutkich warstw, jednak efekt końcowy jest nieporównywalny do lakieru czy wosku. Politura wydobywa piękno forniru, podkreśla usłojenie drewna i daje niesamowicie gładkie wykończenie z wysokim połyskiem. 

Do jej przygotowania potrzebny jest szelak i rozpuszczalnik do szelaku, czyli alkohol 99% .

 

Dodam jeszcze, że to naprawdę nie jest takie proste, jakby się wydawało. Wszystko wykonuje się ręcznie, za pomocą tamponów nasączonych szelakiem. 



A to już efekt końcowy. 


Właścicielka wiedziała, że stolik będzie miał plamę, a mimo to chciała go odnowić. Bardzo cenię sobie takich ludzi, dla których nie liczą się mankamenty, tylko historia danego mebla. Dziękuję pani Ninie, za takie podejście. 


Plamę po żelazku można traktować jak znamię, które nadaje oryginalności i niepowtarzalności.