Dzisiaj o uroczym krzesełku, jakie odnawiałam do toaletki. Na obecną chwilę nie mogę pokazać kompletu, bo z toaletką jeszcze mam sporo zabawy. Krzesło już skończyłam, więc się pochwalę.
Praca nad nim, to była czysta przyjemność. Wszystko poszło sprawnie i bez niemiłych niespodzianek.
Na górnej części oparcia brakowało kawałka zdobienia. Nie potrafię poradzić sobie z takimi ubytkami w sposób profesjonalny, (czyli dorobić brakującą część), więc musiałam to jakość ukryć.
Wszystkie kanty przeszlifowałam, co złagodziło załamania.
Takie krzesła zazwyczaj mają sprężyny, a siedzisko kształtowane jest tak, aby było nieco wypukłe. Tu akurat, zamiast sprężyn była sklejka. Sama forma gąbki, też pozostawiała wiele do życzenia. Wystawała poza drewnianą konstrukcję, niszcząc w ten sposób proporcje krzesła.
Myślę, że zmniejszenie jej, bardzo dobrze wpłynęło na całościowy wygląd krzesła.
Tak wyglądało rozbrojone.
Wszystkie kanty przeszlifowałam, co złagodziło załamania.
Takie krzesła zazwyczaj mają sprężyny, a siedzisko kształtowane jest tak, aby było nieco wypukłe. Tu akurat, zamiast sprężyn była sklejka. Sama forma gąbki, też pozostawiała wiele do życzenia. Wystawała poza drewnianą konstrukcję, niszcząc w ten sposób proporcje krzesła.
Myślę, że zmniejszenie jej, bardzo dobrze wpłynęło na całościowy wygląd krzesła.
Tak wyglądało rozbrojone.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz