Jak dobrze mieć przyjaciół, którzy znają moje upodobania i wiedzą, że nie pogardzę ich znaleziskami, choćby inni pukali się w głowę.
Kilka dni temu trafiła do mnie drewniana skrzynka. Od razu mówię, że cudem to ona nie była. Ale miała w sobie to coś, co mnie zawsze fascynuje. Miała pewną historię, schowaną pod grubą warstwą kurzu i brudu.
Sami przyznacie, że widok marny jak na początek. Mnie jednak trudno zniechęcić, więc i tym razem podjęłam walkę.
Zamysł był taki, że zrobię z tego designerską skrzynię na zabawki. Chodziło mi po głowie coś w stylu marynistycznym. Chciałam ją pomalować w kolorach bieli, błękitu i czerwieni. Za uchwyty miały posłużyć kawałki grubej liny. Do tego namalowana biała kotwica, a na wieku jakaś gąbka w pokrowcu, żeby można było siadać.
Na początek postanowiłam nieco obmyć znalezisko i zobaczyć, z czym w ogóle przyszło mi się zmierzyć. I tu wielkie zdziwienie. Z pod grubej warstwy kurzu, pokazał się nadruk na skrzyni.
Och jak ja lubię takie niespodzianki.
Och jak ja lubię takie niespodzianki.
Stwierdziłam, że nie mogę tego od tak, po prostu zamalować. Zaczęłam drążyć temat i szukać informacji w internecie. Musiałam wiedzieć, jakie jest pochodzenie tej skrzyni i co znaczą nadruki na niej. Do pracy podchodziłam już bardzo ostrożnie. Chciałam ją wyczyścić, ale jednocześnie nie uszkodzić nadruków.
Jak się okazało skrzynia pochodzi z Ameryki. Do Polski trafiła najprawdopodobniej jako paczka żywnościowa z UNRRY czyli Administracji Narodów Zjednoczonych do Spraw Pomocy i Odbudowy. Polacy nazywali to towarami od cioci Unry. Paczka z Ameryki była namiastką lepszego życia. Wszystkie rzeczy przysyłane do Polski, były lepsze pod każdym względem. Lepiej wyglądały, a także smakowały.
Jeśli chodzi o samą skrzynie, to wieko najprawdopodobniej nie jest oryginalne. Myślę, że domontowano go przed wysyłką do Polski po to, by nikt niepowołany nie mógł do niej zajrzeć.
Nadruki świadczą o tym, że w tej skrzyni były przetwory mięsne, pochodzące z firmy Swift. Siedziba amerykańskiego przedsiębiorstwa jest imponująca, jak każda paczka przysłana do Polski z za oceanu.
Jeśli chodzi o samą skrzynie, to wieko najprawdopodobniej nie jest oryginalne. Myślę, że domontowano go przed wysyłką do Polski po to, by nikt niepowołany nie mógł do niej zajrzeć.
Nadruki świadczą o tym, że w tej skrzyni były przetwory mięsne, pochodzące z firmy Swift. Siedziba amerykańskiego przedsiębiorstwa jest imponująca, jak każda paczka przysłana do Polski z za oceanu.
zdjęcie zaczerpnięte z sieci
Ogólnie rzecz biorąc, trafiło mi się znalezisko jakich mało.
Może w Waszych piwnicach lub strychach, też zalegają takie skarby ? Jak nie macie pomysłu co z tym zrobić, to ja chętnie przygarnę. Jak będziecie coś wyrzucać to dajcie znać :-). Ja będę szczęśliwa, a Wy będziecie mieć trochę porządku.
Pozdrawiam i do następnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz