Łączna liczba wyświetleń

piątek, 11 sierpnia 2017

Witrynka kupiona z litości

Praca, praca i jeszcze raz praca. Ostatnimi czasy mam bardzo dużo ciekawych mebelków do odnowienia, przerobienia i wystylizowania, więc nie mam bardzo czasu na pisanie nowych postów. Traf chciał, że troszkę zajeździłam moją szlifierkę i muszę chwilkę wstrzymać się z grubszymi pracami. Ponieważ większość nowych projektów jest jeszcze nie skończona, to dziś chcę pokazać witrynkę, którą kupiłam dawno temu. 


Nie była mi do niczego potrzebna i tak naprawdę nie miałam na nią miejsca. Stała bidulka w stodole dobrych kilka lat i nikt nie chciał się nią zainteresować. Oglądałam ją z każdej strony po kilkadziesiąt razy, i za każdym razem, była w coraz gorszym stanie. W końcu powiedziałam dość,  zlitowałam się nad nią. 
Niby nic specjalnego, a jednak stwierdziłam, że może być z tego całkiem przyzwoity mebelek. Chyba to zdobienie na froncie tak mnie urzekło. Górna część była mocno poobijana, a półek nie było.


Postanowiłam, że przywrócę jej blask, by mogła gościć na salonach, ale ... z góry była przeznaczona na sprzedaż. 



Nogi niestety były mocno zniszczone przez korniki, wilgoć i mechaniczne wyszczerbienia, dlatego dorobiłam nowe. Po naprawieniu wszystkich ubytków i niedoskonałości,  zanurzyłam całość w tonacjach szaro białych. Do tego nowe szklane półeczki, zawiasy, zamek i gotowe. 







I tak stała sobie dość długo na moim korytarzu i czekała na nowego właściciela. 


Nikt jednak nie zauroczył się nią tak bardzo jak ja i została w moim posiadaniu. Musiałam ją gdzieś przenieść z korytarza i wymyśliłam. Póki co wykorzystuję tylko dolną cześć. Górna, czeka na lepsze czasy w mojej pracowni. Witrynka przekształciła się w szafkę pod telewizor i faktycznie gości na salonach. 


Pozdrawiam wszystkich odwiedzających.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz